Ostatnio głośno było za sprawą 10-letniej modelki Thylane Blondeau, która wzięła udział w kilkunastu sesjach zdjęciowych. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak nawet niemowlaki grają w reklamach czy filmach (patrz: kariera bliźniaczek Olsen), gdyby nie fakt, iż kampanie, w których występowała pokazywały ją jako kobietę, a nie, jako małą dziewczynkę.
Ta sytuacja sprowokowała dyskusję na temat miejsca dziecka w show - biznesie, a nas zachęciła do refleksji nad propagowaną przez koncerny odzieżowe modą dla najmłodszych. Odkąd sięgniemy pamięcią (a zdjęcia brutalnie utwierdzą nas w przekonaniu) w dzieciństwie ubierani byliśmy raczej bez polotu - jeśli mieliśmy okazję urodzić się podczas komunizmu, rodzice zakładali na nas wszystko to, co zdołali kupić w peweksie, tudzież odziedziczyć po innych członkach rodziny. Donaszaliśmy ubrania po starszym rodzeństwie lub otrzymywaliśmy paczki od rodziny ze Stanów z ukrytymi w środku skarbami. Tylko nieliczni z nas, w wieku szczenięcym wyglądali dobrze, ale nikt z tego powodu nie był nieszczęśliwy.
Aktualnie sytuacja odwróciła się o 360 stopni. Rynek dziecięcy stał się jedną z najbardziej dochodowych branż, a decyzja o zakupie wózka stała się równie ważna, jak moment, w którym kupowaliśmy swoje pierwsze auto. Ogromny potencjał dostrzegły w tym również marki odzieżowe, które zaczęły poważniej traktować modę dla najmłodszych. Dlatego też od kilku dobrych sezonów oglądać możemy lookbooki z coraz to wymyślniejszymi stylizacjami dla dzieci, kampanie reklamowe oraz pokazy mody z udziałem tych właśnie. Pytanie pojawia się natomiast w momencie, kiedy zastanowimy się, dla kogo tak naprawdę organizowane są te wszystkie akcje marketingowe? Dla dzieci, które przecież w wieku kilku lat nie są na tyle świadome, by móc wybierać odpowiednie ubrania, czy raczej dla ich rodziców, którzy świadomi wszechobecnego wyścigu szczurów od najmłodszych lat chcą dbać o wizerunek dziecka?
Nic w tym zdrożnego, w końcu każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, jednak czasami warto na chwilę przystopować i zapytać samo dziecko, w co chce się dzisiaj ubrać - być może spadnie odsetek dzieciaków wyglądających karykaturalnie, bo przebranych, tych wyglądających jak starzy-maleńcy i tych szalenie modnie ubranych, którzy pod trendy płaszczykiem chowają smutną twarz, bo mama nie pozwala bawić się w piaskownicy, by czasami nie ubrudzić drogocennego ubranka...
fot. Finger in the nose, Zara
Ja zawsze szukam oryginalnych ale nie koniecznie drogich ubrań dla córki. Uważam że moda jest ważna ale nie możemy przesadzać. Ostatnio kupiłam mojej córeczce sukienkę i powiem że całkiem ładne: http://mimariposita.pl/sukienki-dla-dziewczynek.html
OdpowiedzUsuńLubie jak mój synek ładnie wygląda. Jest jedynakiem, wszystko musimy dla Niego kupi. Nic nie dostajemy z rodziny, od nikogo żadnych u ranek. Uważam, że skoro trzeba kupować , to to co nam się podoba.
OdpowiedzUsuń