poniedziałek, 16 maja 2011

Konkurs BINABELLA/ WYNIKI



Drogie fanki portalu Binabella!
Przygotowaliśmy dla Was atrakcyjny konkurs. Na co dzień przeglądacie zestawy dodawane przez nasze użytkowniczki, komentujecie je, oceniacie. Jedne stylizacje bardziej Was inspirują, inne mniej. Bierzecie aktywny udział w życiu Binabella.com, dostarczając nam i sobie wielu chwil radości. Róbcie to dalej, a my będziemy Was za to nagradzać! Wystarczy, że wyszukacie dowolną stylizację, która najbardziej przypadnie Wam do gustu i podzielicie się nią z nami, krótko komentując wybór.


 
Nagrodami w konkursie są 2 bony o wartości 50 zł do wykorzystania w sklepie iloko.pl
_________________________________
\
WYNIKI KONKURSU
Laureatkami zostają :
1. la mia vita
2. kisieltruskawkowy

Serdecznie gratulujemy i dziękujemy za udział w zabawie!
____________________________________


sobota, 7 maja 2011

Święty Jeremy Scott od wariatów

Choć złośliwi mawiają, że projekty Scotta należy zamknąć w szufladzie z napisem "czego to ludzie nie wymyślą", jedno jest pewne - kreatywności nie można mu odmówić.

Koszulka wyglądająca jak rozcięta reklamówka jednorazowa z niejednoznacznym sloganem 'thank you for shopping here', skórzane obicia na męskie przyrodzenie czy w końcu kreacja wykonana ze zgniecionych puszek...  Jeremy udowadnia, że jego mózg to kopalnia iście szatańskich, a czasami wręcz surrealistycznych i futurystycznych pomysłów. No ale kto jak nie on miałby umilać nam te śmiesznie poważne fashion weeki, które urastają do rangi modowych świąt? Kolekcja Jeremy Scott wiosna/lato 2011 to taki najmniej spodziewany prezent i prztyk w nos obowiązującym trendom.


 
Weźmy na przykład taką sukienkę z patchworku imitującego mięsne płaty. Przyzwyczajeni do szkolnej sztampy typu 'co autor miał na myśli', w każdym, nawet artystycznym dziele doszukujemy się ładu, składu i sensu, jak gdyby w przypadku jego braku miały porwać nas siły chaosu. I trochę niepotrzebnie... Sztuka rządzi się swoimi prawami, moda podąża jeszcze inną ścieżką, trudno jest ją zatem interpretować, a projekty Scotta przekonują o tym, że nie zawsze trzeba brać wszystko śmiertelnie poważnie.


 
W przypadku Scotta ciężko operować określeniem 'ready-to-wear', wystarczy jeden rzut oka na pierwszy z brzegu projekt i już wiesz, że nikt o normalnych zmysłach nie wyszedłby w majtkach i przykrótkim topiku na ulicę. Po chwili zastanowienia stwierdzam, że może i ktoś by wyszedł, ale nie wnikajmy.
Mężczyzna wg Scotta to sado-masochistyczny cowboy z odsłoniętym torsem i wycięciem w okolicy krocza. Wszystko jednak mieści się w konwencji westernowskiej, gdyż jest i skóra i kamizelka i są nawet frędzle!

 Hitem sezonu, jak dla mnie przynajmniej jest sukienka wieczorowa w kształcie worka na śmieci, ale nie byle jaka, bo imitująca pożądniejszy worek, ten ze ściągającymi się sznurkami! Znając 'trashowe' zapędy projektanta można się było spodziewać, że pójdzie w ciemniejszą stronę mocy.

Tym, dla których cena nie jest jednak obojętna, podrzucamy pomysł na bajecznie proste DIY. Potrzebna będzie mała czarna i kilkanaście dużych agrafek. Voila! Prawda, że proste? Zanim zaczniecie bluzgać projektanta, że za skrawek ubrania, który wy wykonaliście w 10 minut, pan raczy żądać równowartość waszej pensji (no dobra, gdyby dodać jeszcze rentę babci starczyłoby akurat na cały outfit), następnym razem pierwsi wpadnijcie na zacną ideę. Bo w rzeczy samej najdroższym z wszystkich materiałów jest pomysł, żadne tam krynoliny,atłasy i jedwabie.


 
                                                                zdjęcia: Style.com
Projekty Scotta do praktycznych z pewnością nie należą, ale do cholery jasnej, w szafie masz milionpięćsetstodziewięćset zwykłych/uniwersalnych/pasujących do wszystkiego/spokojnych/i do znudzenia prostych ubrań. Czy nie warto czasem zaszaleć? No bo kiedy, jak nie teraz?